środa, 2 stycznia 2013

...and Happy New Year

I mamy nowy rok. Szczerze mówiąc 2012 przeleciał mi z zawrotną szybkością, ale chyba nie był to bardzo zły rok.

Nie licząc moich ciągle okazjonalnie trwających bardziej lub mniej realnych problemów oraz różnych rozchwioaniowo-emocjonalno-depresyjnych nastrojów, rok do niezłych zaliczyć mogę. Obejrzenie około 450 filmów uważam za niemały sukces. Parę fajnych miejsc również zobaczyłam. Prawo jazdy zdałam. Wtopa w postaci warunku zdarzyła się, niestety. Związkowo, to raczej pochwalić się nie ma czym, chociaż spotykanie się z dwoma mężczyznami na raz, z perspektywy czasu, wydaje się bardzo zabawne, wierzcie że rachunki za telefon zabawne nie były. Zrzucenie trochę na wadze w ostatnim czasie i zamiar kontynuacji diety i ćwiczeń bardzo polepsza mi samopoczucie (chociaż w sylwestrową noc najadłam się na cały rok, a dzisiaj też pofolgowałam przez PMSa). 
Jeśli chodzi o postanowienia na nowy rok wyglądają one następująco: 
-ćwiczyć dalej, 
-ograniczyć alkohol dalej, 
-nie zapominać o poprzednim,
-obejrzeć przynajmniej 450 filmów,
-NAPISAĆ LICENCJAT,
-iść do pracy,
-a przede wszystkim zrobić coś z emocjonalnodepresyjnymi nastrojami, które mam od stu lat, tylko przybierają różne formy,
-zrobić coś żeby robić lepsze zdjęcia. 
Plan szczytny. Jak wyjdzie realizacja nie mam pojęcia. 
Przypływu dobrej energii dostarczył mi wyjazd, na który namówiła mnie moja przyjaciółka. Nie dość, że dobrze się bawiłam (nie licząc potknięcia alkoholowego grubo po północy w sylwestra) to jeszcze odwiedziłam region z lat młodzieńczych, do którego pojechać już chciałam od którejś klasy liceum. 
Wspaniałym prezentem na koniec roku była piękna pogoda podczas spaceru do Łutowca i Mirowa. Co więcej jestem bardzo zadowolona ze zrobionych zdjęć, jednak moje zadowolenie jest raczej subiektywne, spowodowane lekkim zamroczeniem przez piękne jurajskie widoki. 
W roku 2013 planuję jechać do Pragi, Bratysławy oraz Wiednia. Chciałam zorganizować wakacyjny trip skandynawski, aczkolwiek po tym weekendzie sądzę, że trip po Jurze Szlakiem Orlich Gniazd brzmi równie kusząco. 
Życzę wszystkim szczęśliwego roku. Żeby nie rzucać słów na wiatr idę na stepperek, na którym nie ćwiczyłam od soboty.