piątek, 8 czerwca 2012

Porozmawiajmy o seksie.


Ostatnio jedna z moich koleżanek uchyliła mi rąbka tajemnicy ze swojej sypialni. Mam nadzieję, że jeśli przytoczę jej przypadek w dużym skrócie to się nie obrazi. Ogólnie rzecz biorąc, nie wiem jak zacząć, akt trwał dwie godziny, ona biedna już odstawiła recital jak z pornola, wypróbowali cały sprzęt w domu, no i w końcu... skończyło się. 

Mężczyzn, których należy unikać niczym ognia, można podzielić na dwie kategorie. A mianowicie quick-time-playerzy i long-time-playerzy. Oczywiście w tych drugich nie ma absolutnie nic złego, jeżeli potrafią przez te dwie godziny zadowalać partnerkę, albo przynajmniej pamiętają, że to między jej nogami się znajdują. Wbrew powszechnie powtarzanym na wszelkich portalach mądrościom- my kobiety nie potrzebujemy godziny żeby dojść. Wystarczy nam 10 min, tylko MUSISZ ZROBIĆ TO DOBRZE. Jeśli robisz to źle, to żaden rekordowy czas na świecie nie zagwarantuje nam spełnienia. Jasne, możemy sobie postękać, pojęczeć, krzyknąć raz czy dwa, ale robimy to bo jesteśmy MIŁE. Bo nie chcemy usłyszeć, że leżymy jak kłody. Co gorsza robimy to żebyś w końcu doszedł i uwolnił nas z tej niekomfortowej pozycji- CIEBIE między naszymi nogami.  Przecież nie zrzucimy faceta i nie powiemy ‘ej, Zenek daj se spokój, bo nic z tego’. Wyszłybyśmy na niewdzięczne, on się tak starał, a my złe kobiety nie dałyśmy mu skończyć. Później rzecz jasna też słyszymy masę pretensji ‘czemu byłaś taka nieobecna?’, albo ‘kochanie, czemu się nie wczuwasz?’. Co my mamy zrobić? Nudzi nam się, to robimy listę zakupów, układamy sobie w głowie plan na kolejny tydzień, powtarzamy do egzaminów, jeśli dalej nie skończył, to myślimy nad nowym porządkiem w szafie z szalikami. 

Pewnie już wszyscy się oburzyli i przestali czytać. Mam nadzieję, że kilka jednostek doczyta do końca. Ci co czytać przestali pewnie myślą, że jestem jakąś okropną feministką, która nie potrafi czerpać przyjemności z seksu. Skucha. Kocham seks, kocham DOBRY seks.  Pamiętajmy do seksu potrzebne są dwie strony (tak, tak wiem, większość z was leci na ręcznym, ale ja mówię o SEKSIE). Jeśli kobieta jest rozgarnięta to może przejąć inicjatywę i pomóc temu biedakowi między jej nogami. Niestety jeszcze wiele nas ma poglądy naszych prababek, że seks jest tym strasznym obowiązek i kobieta żeby była porządna nie powinna mieć z niego zbyt wielkiej uciechy. Dlaczego tak się się dzieje nie jest tematem na to cudo, które staram się tu pisać. Na sk albo jakimś innym portalu zapewne znajdziecie masę artykułów o tym. Ty mężczyzno powinieneś jej pomóc odnaleźć przyjemność, a wtedy kto wie, może okaże się, że masz demona seksu w łóżku. I tu pojawia się pytanie, czy jestem w stanie dojść do jakiś konstruktywnych wniosków końcowych. Sama nie wiem. Zaczęłam ten tekst pisać, nawet nie wiem dlaczego. I w 10 min nastukałam ponad 400 słów.

Moja rada. Rozmawiajcie ze sobą! O seksie trzeba rozmawiać, tak jak o tym co się chce zjeść na obiad. Zacznijcie to traktować jako codzienność. Tworzymy w związkach jakieś bezsensowne bariery- tematy tabu. Nie mamy oporów się rozebrać, ale mamy opory żeby powiedzieć jak było. Przykro mi to stwierdzić, ale jeżeli nawet pomimo starań nic się nie poprawi, a  seks z czasem stanie się przykrym obowiązkiem, a nie przyjemnością, dla obu stron, to znaczy że COŚ ZŁEGO SIĘ DZIEJE. Kiedy zaczynacie sypiać z sobą raz na dwa tygodnie, bo by już wypadało, to najprawdopodobniej nie pasujecie do siebie. Zaraz, zaraz! Nie myślcie teraz, że dla mnie w związku seks jest najważniejszy. Nie pozwolę sobie, mimo wszystko wmówić, że ważny nie jest. Jest ważny i wszyscy o tym wiecie. Może warto się zastanowić czy nie lepiej zakończyć związku i pozostać przyjaciółmi. W partnerstwie nie chodzi tylko o zgodność charakterów, chodzi też o zgodność w łóżku. Bądźcie przyjaciółmi i kochankami!