czwartek, 30 sierpnia 2012

Kino.

Wszem i wobec, oficjalnie ogłaszam, teraz już to jest pewne, że do dużych kin chadzać nie lubię!
Byłam sobie wczoraj radośnie na TDKR, seansie którego doczekać się nie mogłam od dłuższego czasu. Mój kochany Batman, kochany Bale i kochany Nolan. Trójca święta, co tu dużo mówić! Wszystko pięknie, ładnie, ale jakby od początku źle.
Po pierwsze o zgaszeniu światełek komuś się zapomniało i przez kilka minut od rozpoczęcia filmu na sali dalej było jasno. Oh, no dobra nie wybrzydzam, oglądam dalej. Oglądam i oglądam, ahh jak oglądam. Po czym nagle dostaję nieoczekiwane efekty bardzo specjalne (nie, nikt nie strzelał) a mianowicie jakiś nadgorliwy chłopczyk* nade mną nie umiał siedzieć spokojnie i z nerwów, że biją po ryju jego ukochanego superbohatera miał jakieś odruchy bezwarunkowe. Co więcej, aby mieć siłę żeby wierzgać swoimi nieokrzesanymi nóżkami wkładał do buźki duże garście popcornu czy jakiegoś innego tuczącego ustrojstwa. Myślę sobie 'uspokój się, zaraz zeżre wszytko i będzie cicho'. Błyskotliwe było moje spostrzeżenie nie przeczę, jednak jednej rzeczy nie przewidziałam. Tuczące ustrojstwo dostarczyło chłopczykowi sił na czas dłuższy niż się spodziewałam. Podkurwiona już z lekka, starając się nie zwracać uwagi na skaczące oparcie oraz wszechobecne szelesty i chrupanie, aby odciągnąć uwagę samej siebie od swoich coraz to dziwniejszych i agresywniejszych myśli zaczęłam bawić się bransoletką. Koncentrując się na filmie i w rękach trzymając sznurek z dwoma medalikami wyciszyłam się trochę. Oczywiście musiałam uważać, żeby mi drogocenny sznurek z pozłacanym metalem, za szalone pieniądze nie upadł. Efekt był całkiem dobry, jednak w dalszym ciągu seansem cudowne towarzystwo cieszyć mi się nie pozwoliło. Żeby było fajniej, jacyś mali chłopcy, SERIO mali, mieli góra 12 lat zaczęli namiętnie konwersować! Nie wytrzymałam i z taktem słonia w składzie porcelany rzuciłam do mojej przyjaciółki luźną uwagę, że zaczynam się lekko wkurwiać, bo ktoś kopie moje krzesełko, hihi. Strzał w dziesiątkę, nieokiełznane nóżki chłopczyka nade mną zamarły w bezruchu. Komfort seansu wzrósł w -10 do -5. Minęła może połowa filmu (80min), a ci głupi gadający gówniarze dalej byli zaopatrzeni w suchy prowiant i tą cholerną colę z lodem, którą jak się pije przez słomkę to wydaje donośny dźwięk starego odkurzacza. Rozumiem, w sumie musieli ją pić- w gardełkach zasycha podczas prowadzenia burzliwych dyskusji. Oglądam dalej, koncentruję się najbardziej jak tylko mogę na filmie... do kurwy nędzy mam podzielną uwagę. Mówię po cichu, że gówniarzy zaraz zabiję. Wspaniałomyślnie postanawiam dać im jeszcze chwilę na zamknięcie jadaczek. W mojej głowie rodzą się coraz straszniejsze myśli. Gęś z piłą mechaniczną, gęś wrzucająca małych obdartych ze skóry chłopców do piekarnika, gęś z pogrzebaczem goniąca małych chłopców w labiryncie. Minęło 3/4 seansu i moja cierpliwość się wyczerpała (aż się zdziwiłam, że miałam takie zapasy). Burknęłam coś w stylu 'zaraz zwariuję' czy jakoś tak i wstałam. Podeszłam do gówniarzy i z mega wkurwem, ale uprzejmym wkurwem powiedziałam 'drogie dzieci nie wiem czy wiecie, ale to jest kino i tu się ogląda filmy, a nie gada'. Z podniesioną głową wracam na mój fotelik. Siadam i.......... ahhh moja wybłagana cisza. Ktoś siorbnął jeszcze raz czy dwa colą, ale to nic. Rozkoszuję się filmem, warunki są całkiem fajne jak na duże kino, wszystko cudownie, tylko szkoda, że film się skończył.
Gdyby koleś z Denver twierdził, że zaczął strzelać do ludzi dlatego, że przeszkadzali mu w seansie, to jakbym siedziała w ławie przysięgłych to byłabym za uniewinnieniem. 


*był mniej więcej w moim wieku


Ogólnie film muszę obejrzeć jeszcze raz, ale nie z powodu niezrozumienia czy ominięcia jakiś wątków, tylko aby wymazać moją mękę z pamięci. Wrażenia wyniesione z seansu, w takich a nie innych warunkach, i tak są całkiem dobre. Uważam, że ostatnia część trylogii jest gorsza od mojej ubóstwianej dwójki, ale dzięki bogu w dalszym ciągu trzyma poziom, wysoki poziom. Panie Nolan pokazał pan klasę, jak zwykle!
Modlę się gorliwie żeby żaden szalony samobójca kariery nie wpadł na pomysł zrobienia kontynuacji!
Jeśli ktoś się uprze, aby bić kasę na człowieku-nietoperzu dalej, to niech załatwi Nolana! 




chcę!
będzie pasowała do koszulki!