poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Zawoja.

Wypad weekendowy w góry był super! Spacerek ponad 25. kilometrowy okazał się świetnym pomysłem. Ba! Muszę przyznać, że jestem całkiem zadowolona ze swojej kondycji. Zero zakwasów, nawet nie byłam jakoś zmęczona. Nogi trochę pobolały, ale już wieczorem miałam ochotę iść pobiegać ;D 
Do tego popstrykałam trochę w miarę przyzwoitych zdjęć, jadłam dobre jedzenie i -rzecz jasna- nakupiłam sporo rzeczy. 
Dzisiaj wpadłam w szarą i bardzo brutalną rzeczywistość. 
Zaczęłam praktyki i musiałam pojawić się w urzędzie o 7.30. Masakra! Jeszcze trzy tygodnie i będzie po wszystkim. 












Szopa, oczywiście, jest z dedykacją dla Oli! 
Zdjęć mam dość sporo, więc będę wrzucać partiami, a teraz idę spać
Muszę zakupić szary filtr...... i kolejne Lilou, rahahaha ;]

(coś konstruktywniejszego postaram się sklecić w najbliższym czasie)