sobota, 18 sierpnia 2012

Masakra.

Mam urwanie głowy! Obawiam się, że może mieć trwałe skutki. Zaoszczędzę w ziemie na czapkach, o biżuterii już nie wspomnę. 



Kilka pozytywnych zjawisk również miało miejsce. A mianowicie: nie palę od 20 lipca, praktyki są edukujące, a zarazem panuje sympatyczna atmosfera, kupiłam sobie drugą LILOU. 

Przestrzegam przed torebkami PARFOIS! Są śliczne, to prawda. Ja moją byłam zachwycona. Torebka marzeń- bordowy kuferek z lakierowanej pseudo skóry w róże z elementami z ala starego złota. Torebka idealna. Do czasu aż zaczep od paska nie poluzował się tak, że zaczął trzymać się na nitkach. Kuferek stracił na funkcjonalności, bo nie można było doczepić paska na ramię. Radośnie jednak odnalazłam paragon i pobiegłam do sklepu z reklamacją, wszystko pięknie ładnie, kazali czekać 2 tygodnie. No i sobie czekałam i czekałam, kiedy się doczekałam i pojechałam odebrać moje dziecko prawie się popłakałam! Cały zaczep czyli gdzieś z 10 cm długości i może 3 szerokości został pomazany klejem, czarnym klejem! Nie wiem co za idiota to naprawiał, ale wyobraźcie sobie mojego wkurwa. Nie dość że zaczep urywa się dalej to torebka wygląda nieestetycznie. Reklamowałam drugi raz, w przyszłym tyg powinna być do odbioru. Tylko, że jestem w kropce. Na torebce mi bardzo zależy, a z drugiej strony nie będę paradowała po ulicy z torebką pomazaną klejem. Mogli ją odesłać i powiedzieć, że naprawa jest niemożliwa. Wkurzyłabym się- to oczywiste- ale jestem pewna, że torebkę bym zatrzymała, a na otarcie łez kupiłabym kolejną (zapewne u nich) na długim pasku. Nie przeczytałam niestety wszystkich możliwości, jednak jeśli będę musiała- dalej pobożnie liczę, że ją naprawią- powołam się na kodeks cywilny i zażądam zwrotu części pieniędzy (te studia jednak na coś się przydają). Tyle w temacie, radzę uważać na firmę. 
Mimo wszystko planuję dać im jeszcze jedną szansę! Pod warunkiem, że moja torebka będzie w stanie wyjść na światło dzienne. W sumie mają pecha. Ostatnio nie narzekam na brak pieniędzy, więc mogli sobie na mnie nieźle zarobić biorąc pod uwagę moje uwielbienie do torebek!

Druga najdroższa memu sercu rzecz jest również na wakacjach. Oczywiście chodzi o pierwszą Lilou. Miałam pecha i trafiłam na felerne medaliki, z których ściera się pozłocenie. Co ciekawe zapięcie jest jak nowe, a w sumie ono miało prawo się zetrzeć od używania. W tym wypadku również musiałam odwoływać się od rozpatrzonej reklamacji, ponieważ przyjęli mi tylko serduszko, a medalik uznali, że jest okej. Cóż, może i serduszko było bardziej zniszczone, ale z medalikiem to tylko kwestia czasu. Mam nadzieję, że rozpatrzą moje odwołanie pozytywnie, a jeśli nie to wrócę z medalikiem za miesiąc. 
Firma jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Również zastrzega sobie prawo do rozpatrzenia reklamacji w ciągu dwóch tygodni, a robią to błyskawicznie. Ja reklamowałam w piątek koło 15 a już w poniedziałek koło 17 dostałam telefon, że jest odpowiedź! Udałam się tam we wtorek, mam nadzieję, że w poniedziałek będzie telefon. Ostrzegano mnie, że może potrać to tym razem dłużej ze względu na święto i długi weekend. 

Tyle z moich żali na reklamacje. 

Z filmami mam chwilowy zastój, bo grałam w heroesy plus obejrzałam Pushing Daisies oraz jeden z pięciu sezonów Big Love (nie wierzyłam, jak zobaczyłam, że jest serial o poligamicznej rodzinie!). 

Muszę przyznać że woreczki na Lilou są ładniejsze niż zimą! A sznureczek twist sprawdza się rewelacyjnie, nie luzuje się podczas noszenia, a zakładanie/ściąganie jest bezproblemowe. Jeśli kupię jeszcze jakąś bransoletkę bez zapięcia, to twist będzie obowiązkowy! 

parę zdjęć z Zawoi